Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/memoriae.ten-student.wielun.pl.txt): Failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/server314801/ftp/paka.php on line 5

Warning: Undefined array key 1 in /home/server314801/ftp/paka.php on line 13

Warning: Undefined array key 2 in /home/server314801/ftp/paka.php on line 14

Warning: Undefined array key 3 in /home/server314801/ftp/paka.php on line 15

Warning: Undefined array key 4 in /home/server314801/ftp/paka.php on line 16

Warning: Undefined array key 5 in /home/server314801/ftp/paka.php on line 17
uśmiechnęła szeroko, napotykając spojrzenie ciemnych oczu True

przekomarzać się z True, zawsze jednak uważała, by nie przekroczyć

uśmiechnęła szeroko, napotykając spojrzenie ciemnych oczu True

an43
Diaz postawił przed nią miskę parującej wegetariańskiej zupy i
kobietę z głównego nurtu rzeki. Milla wciąż desperacko kopała wodę
- Z nikim.
Tracimy ją, pomyślał David. Milla umrze tu, na jego oczach,

- Dobrze się mamy - zachichotała Susanna. - Przepracowani, ale
oplecione siecią żył spoczywały bez ruchu na udach.
robić mu coś takiego. Czego my się o nim dowiemy - jeżeli w ogóle
A teraz, po dziesięciu latach, widziała go jak na dłoni idącego w
ludziom życia własnym egoizmem.
- Lola Guerrero - powiedział twardym i rozkazującym tonem.
rękawami w morskim kolorze, z pasującymi granatowymi guzikami.
- Pan nie zaczepił.


dlaczego w niektórych krajach ludzie pogrążeni w głębokim smutku
śmierć - chyba że naciśnie spust jako pierwszy...
- No, to wszystko jasne - powiedziała Olivia, unosząc brwi. -
-24-
- Ona... Ale dlaczego cię pocięła?
śmiechem. Wkońcu sama już nie wiedziała, czy płacze, czy się
sprzątaczki, potem raz jeszcze sprawdziła, czy ma w teczce wszystkie
- Oddzwoniłaś?
Bestia była wciąż ta sama, ale okrutnie dojrzała i wyrosła przez
351
an43
własnego konia. Przeszła przez płot i zeszła do strumyka, gdzie w dzieciństwie łowiła raki. Wpatrywała się w potok. Kilka lat temu bawiła się tutaj z Angie i Derrickiem. Brodzili w strumyku, chlapali się wodą i rzucali błotem. Wtedy Derrick uwielbiał robić psikusy. Śmiał się i ciągnął Cassidy za włosy albo próbował obrzucić młodszą siostrę mułem, który wygrzebywał z dna strumyka. Tutaj ona i Angie przyłapały go na pierwszym papierosie, co wywołało prawdziwą burzę w domu. Innym razem wyśledziła go, jak spocony i zdyszany całował się i turlał pod drzewami z ciemnowłosą dziewczyną. Cassidy szybko się ulotniła. Zniknęła za zasłoną wierzbowych gałęzi i nigdy nie dowiedziała się, która to dziewczyna pozwoliła mu rozebrać się ze skąpego staniczka. To wtedy wszystko się zmieniło. Derrick zaczął się interesować dziewczynami. Inaczej na nią patrzył i nie bawił się z nią jak dawniej. Zawsze był z niego wcielony diabeł, ale od kiedy pojawił mu się zarost, a jego głos raz brzmiał nisko, a innym razem skrzeczał, stał się wprost nieznośny. Był sfrustrowany i zły. Kiedyś zbił konia batem do krwi i dla rozrywki zastrzelił kota sąsiadów. Za każdym razem dostawał burę od Reksa, a potem szedł z ojcem do stajni, gdzie na koźle do rżnięcia drewna dostawał od ojca batem. Wrzeszczał, jęczał i klął. Wracał do domu czerwony na twarzy i spocony, zalany gorącymi łzami upokorzenia, wydymając dumnie wargi w złośliwym buncie. Potem Rex zawoził go do miasta, kazał rozmawiać z księdzem, ale bez względu na to, ile „Zdrowaś Mario” czy „Ojcze nasz” musiał zmówić, był coraz gorszy. Nie ugiąłby się nawet, gdyby bez przerwy odmawiał różaniec i zrobił dziurę w klęczniku. Tak. Derrick się zmienił, ale Cassidy nie wiedziała, dlaczego. Zdjęła buty i zakopała palce w błocie na brzegu potoku. Latem strumyk był tylko pluszczącą strugą, która płynęła po wygładzonych kamieniach. Cassidy oplotła ramionami kolana i znowu poczuła niepokój. Ogarnęło ją to samo niespokojne uczucie, które obudziło ją zeszłej nocy. To lato było inne. Naprawdę nie była już dzieckiem, a jej siostra i brat byli dorośli od dawna. Wyrwała garść trawy znad brzegu i sapnęła. Nad jej ramionami przesunął się cień, który rozciągnął się przed nią na ziemi. - Co ty tu robisz? Brig. Ten głos poznałaby wszędzie. Serce w niej podskoczyło. - Nic. - Odwróciła się. Próbowała nie dostrzegać, że chłopak ma rozpiętą koszulę z podwiniętymi rękawami. Wytarte dżinsy wisiały tak nisko na jego smukłych biodrach, że widziała pępek i ciemne włosy na brzuchu. Cassidy poczuła, że robi jej się gorąco. Odgarnęła włosy. Wstydziła się, że od wilgotnej ziemi ma czarne stopy. - Zastanawiam się, kiedy będę mogła wsiąść na mojego konia. - Płyta ci się zacięła? - Kiedy? - Jak będzie łagodny jak baranek. - Jakbym chciała baranka, poszłabym do owczarni. - Wstała i wytarła stopy o trawę. Starała się ukryć zmieszanie. - Chyba powinieneś już zostawić Remmingtona w spokoju. Cieszę się, że taki jest. - Dziki. - Tak, dziki. Brig mruknął zdegustowany. - Już ci mówiłam, że lubię konie z temperamentem, z charakterem. - Które cię zrzucają i kopią na dokładkę? - Bawił się scyzorykiem. W kowbojkach wydawał się wyższy niż boso. Słońce przedzierało się między poruszającymi się na wietrze liśćmi, których cień przesuwał się po regularnych rysach twarzy Briga. Zamknął scyzoryk z trzaskiem. - Wydaje mi się, że to ciebie zrzucił? Uśmiech rozjaśnił jego oczy. Brig wsunął nóż do kieszeni. - Zgadza się, ale mam nadzieję, że nie będziesz o tym rozpowiadać. Nie chciałbym, żeby ludzie się ze mnie nabijali. - To będzie nasza tajemnica - zapewniła Cassidy z uśmiechem. - Tak? - Przysięgam. - Dziecinnym gestem uderzyła się w piersi. Zobaczyła, że jego wzrok podąża za jej ręką i zamarła. - Wiesz, co mam na myśli. Wydął dolną wargę i pokiwał głową. Nigdy wcześniej nie był taki skłonny do zgody. - I tak uważam, że już powinnam na nim jeździć. - Będziesz - obiecał Brig. - Niedługo. - Potrafię nad nim panować. - W takim razie, skąd masz to? - Dotknął jej posiniaczonego ramienia. Omal nie wyskoczyła ze skóry. Czuła, że przebywanie z nim sam na sam jest kuszeniem losu, chociaż nie wiedziała, dlaczego. Gdy był przy niej, odnosiła wrażenie, że nadciąga błyskawica, zwiastując uderzenie pioruna.
Zamiast w McDonaldzie zatrzymali się jednak w fonda, jednej z
Jak u ciebie?
jej wargi. Pogładził jej piersi, ścisnął delikatnie, poznając ich kształt,

©2019 memoriae.ten-student.wielun.pl - Split Template by One Page Love